Żywnościokilometry
zjawiska
Truskawki z Chin, zboże z Argentyny, soja z Brazylii… Liczba żwynościokilometrów - bo tak określa się odległość, jaką pokonuje żywność, aby dotrzeć do odbiorcy - z roku na rok się zwiększa. Aby poprawić efektywność transportu lądowego, buduje się kolejne kilometry autostrad. Ma to kluczowe znaczenie z ekonomicznego punktu widzenia, bo sprzyja rozwojowi masowej produkcji i handlu. Powoduje jednak szybką degradację ekosystemu, w jakim żyjemy. Twórcy filmu dokumentalnego Autostradą na talerz ukazują niezwykłą drogę, którą każdego dnia pokonują tony produktów, by w końcu trafić na nasze talerze. Czasami drogę w dość absurdalnym celu.
Pogoń za zyskiem i postępem, rozwój handlu międzynarodowego i rolnictwa przemysłowego zbliża nas nieuchronnie do ekologicznej zagłady. Wśród wielu zagadnień dotyczących ochrony środowiska na pierwszy plan wysuwa się problem żywności, która trafia na nasze stoły, i jej wpływu na środowisko. Żywność masowa, która zalała świat za sprawą wielkich koncernów spożywczych nastawionych na maksymalny zysk, jest przesycona konserwantami i chemicznymi ulepszaczami. Ma ona niewiele wspólnego z prawdziwym jedzeniem i dobrym smakiem, a często jej jedyną zaletą jest opłacalność produkcji. Aby zyski były odpowiednio wysokie, żywność ta musi trafić do jak największej liczby odbiorców. Odbywa się to niestety kosztem środowiska oraz naszego zdrowia. Poza tym popyt na żywność jest większy niż podaż, co wiąże się ze zużyciem większej ilości energii do produkcji żywności i jej transportu. Wiele z importowanych przez różne kraje produktów spożywczych mogłoby być produkowanych lokalnie. Obecnie jednak z punktu widzenia ekonomii, taniej jest wyprodukować duńskie ciastka w Chinach niż w samej Danii, czy sprowadzać tanią kukurydzę z Brazylii. Łososie odławiane w Szkocji, trafiają do Chin gdzie są filetowane i pozbawiane ości, a później znowu trafiają do Szkocji lub Anglii, aby zająć miejsce na półkach sklepowych. Wielokrotnie handel polega na wymianie tego samego towaru, co zwiększa ilość energii zużytej na dany produkt. Wzmożony przewóz żywności, szczególnie drogą lądową, wiąże się z dużą emisją dwutlenku węgla do atmosfery, co wpływa na efekt cieplarniany i zawirowania w klimacie. Coraz częściej pojawiają się anomalie pogodowe, które z kolei wpływają na uprawę warzyw, owoców i zbóż. W ten sposób tworzy się zamknięte koło. Dużo bardziej korzystną dla atmosfery formą transportu jest droga morska lub kolejowa, jednak jest ona mniej opłacalna ze względu na wysokie koszty. Z punktu widzenia ekologii, ilość energii potrzebnej do transportu żywności jest znacznie większa niż ilość energii, jaką organizm czerpie z posiłków. Dlatego też agendy rządowe i pozarządowe organizacje ekologiczne koncentrują się na ograniczeniu praktyk powodujących degradację środowiska i tym samym pogorszenie jakości życia człowieka.
W transporcie żywości używa się terminu żywnościokilometry. Jest to odległość, jaką pokonuje żywność, zanim trafi na nasze talerze. Szacuje się, że średnio produkty spożywcze przemierzają do 4000 km, aby dotrzeć do konsumenta. W przypadku produktów lub półproduktów sprowadzanych z dalszych zakątków świata, jak Azja, Ameryka Południowa czy Afryka, odległości te wydłużają się do kilkudziesięciu tysięcy km. Szacuje się, że tylko w samej Wielkiej Brytanii ciężarówki transportujące żywność pokonują taką samą odległość jaką pokonalibyśmy lecąc do Słońca i z powrotem 3 razy. Dodatkowo przy przewozie żywności trzeba zachować odpowiednie środki bezpieczeństwa. Żywność nie może się zepsuć, dlatego też wspomaga się ją szkodliwymi dla organizmu ludzkiego konserwantami i innymi substancjami chemicznymi. W przypadku przewozu mięsa, ryb czy mrożonek potrzebne są też systemy chłodzące, które wpływają na zwiększenie ilości energii zużytej na dostarczenie takiej żywności. Dlatego też w trosce o środowisko oraz jakość żywności trafiającej do konsumenta, ekolodzy namawiają, aby stawiać na żywność lokalną i tym samym wspierać drobnych przedsiębiorców i rolników. Wielka Brytania, która od lat prowadzi wzmożoną kampanię namawiającą do ochrony środowiska, za żywność lokalną uznaje taką, która została wyprodukowana nie dalej niż 30 mil (48 km) od miejsca jej zakupu. Coraz częściej termin ten pojawia się w innych państwach, również w Polsce. To nierozerwalnie wiąże się z pojęciem tzw. patriotyzmu lokalnego, który należy w sobie kształcić i pielęgnować. Po co sprowadzać pomidory z Hiszpanii, skoro rosną one również w Polsce? Oczywiście te naturalne, dojrzewające w pełnym słońcu, nie będą dostępne na rynku przez cały rok, bo jest to warzywo sezonowe. Ale w sezonie na straganach jest pełno krajowych pomidorów. Dlaczego nie wybrać właśnie ich? Poza tym, gdy znamy dostawcę danego produktu, posiadamy więcej danych na temat uprawy danego warzywa, owocu czy hodowanego zwierzęcia. Obecnie coraz prężniej rozwija się rolnictwo ekologiczne i coraz więcej hodowców roślin i zwierząt stawia na zrównoważone metody uprawy i hodowli, które nie szkodzą środowisku. Jeśli jesteśmy zwolennikami takiej żywności, wtedy istotnym dla nas będzie fakt że np. wspominany już pomidor został wyhodowany w naturalnie nawożonej ziemi. Ponadto ważnym atutem żywności lokalnej lub tej produkowanej na rynki krajowe jest zminimalizowanie ilości opakowań i, co za tym idzie, problemu zaśmiecania środowiska odpadami.
Na szczęście nawet te drobne działania proekologiczne dostrzegane są również w szeroko pojętej polityce gospodarczej oraz rolnej, głównie w rolnictwie przemysłowym. Świat zaczyna reagować na skutki nieokiełznanej dotąd rewolucji przemysłowej oraz globalizacji. Powstają bardziej rygorystyczne normy prawne, których producenci oraz importerzy i eksporterzy żywności muszą przestrzegać. Współczesna gospodarka globalna, poza korzyściami wynikającymi ze wzrostu współzależności gospodarczych i ekonomicznych między krajami i kontynentami, szybkim postępem technicznym oraz możliwością rozwoju ludzkości, które od czasów II wojny światowej były głównymi wytycznymi, zaczyna także dostrzegać negatywne aspekty swojej dotychczasowej działalności. Bezkrytyczne dążenie do wysokiej wydajności oraz taniej produkcji i konkurencyjnych cen eksportu i importu towarów na świecie prowadzi nie tylko do wielkich zysków, ale także kolosalnych strat. Tutaj, abstrahując już od problemu wzrastających „żywnościokilimetrów”, należy dodatkowo wymienić wyczerpywanie się tradycyjnych zasobów naturalnych, nienadążanie z produkcją żywności oraz zagrożenie dla środowiska naturalnego. Natomiast jeśli chodzi o rolnictwo przemysłowe, które podobnie jak gospodarka światowa rozwinęło skrzydła po II wojnie światowej, to ono także przyczyniło się do zachwiania równowagi uprawy i wzrostu roślin oraz hodowli zwierząt na świecie. W Europie kraje należące dawniej do EWG (Europejska Wspólnota Gospodarcza), a obecnie do Wspólnoty Europejskiej, doprowadziły w 1962 roku do wprowadzenia Wspólnej Polityki Rolnej. Założenia tej polityki ewoluowały na przełomie lat. Początkowo była to walka o zwiększenie wydajności produkcji żywności po długich, chudych latach powojennych. Z czasem doprowadzono do pełnej niezależności żywnościowej, a nawet do nadprodukcji żywności. Postęp technologiczny wyparł mniejszych rolników, a zwiększył rolnictwo masowe nastawione na większe plony oraz intensywny ubój zwierząt ze szkodą dla środowiska oraz jakości żywności. Ten stan rzeczy doprowadził do refleksji nad podupadającą kondycją środowiska naturalnego. Uprzemysłowione rolnictwo w dużej mierze przyczyniło się do zaniku obszarów dzikiej przyrody, do zanieczyszczenia wody i środowiska oraz licznych chorób występujących wśród roślin i zwierząt. Dlatego też powstała idea wspominanego już rolnictwa ekologicznego i zrównoważonego, w którym stawia się na zminimalizowane zużycie lub kompletne zrezygnowanie z pestycydów i nawozów sztucznych. Te zastępowane są nawozami odzwierzęcymi, kompostami oraz nawozami zielonymi. Stosowanie metod płodozmianu, użyźnienie gleby za pomocą mikroorganizmów - te zabiegi są dość kosztowne, ale coraz częściej wprowadzane w dużych i małych gospodarstwach rolnych. Dlatego ważne jest, aby wspierać szczególnie tych drobniejszych rolników i producentów żywności lokalnej, którzy działają z korzyścią dla naszego ekosystemu i kupować produkty na rynkach lokalnych lub bezpośrednio od producentów. Dodatkowo szukajmy żywności z certyfikatami świadczącymi o ich ekologicznej czystości. Według ustawodawstwa unijnego obowiązującego w Polsce na produktach ekologicznych musi znajdować się nazwa i kod jednostki certyfikującej, której podlega producent. Pamiętajmy, że zaczynając od drobnych zmian w naszym dziennym harmonogramie i funkcjonowaniu naszych domostw wpłyniemy na zmianę zachowań i działań do tej pory sterujących światem polityki i gospodarki. Oczywiście nie oznacza to, że mamy przerzucić się tylko i wyłącznie na produkty lokalne, bo mimo bogatej oferty nie znajdziemy tu np. wielu owoców czy warzyw, które w naszej strefie klimatycznej nie rosną. Niemniej jednak częściej rezygnując z zakupów w hipermarketach na rzecz targowisk i lokalnych producentów, wspomożemy lokalną ekonomię, zadbamy o środowisko, a dodatkowo poprawimy jakość naszej kuchni.
Kuchnia.tv poleca dokument Autostradą na talerz, w którym pokazana jest droga, którą każdego dnia pokonują tony produktów, by w końcu trafić na nasze talerze. Twórcy dokumentu pokazują jak dużo energii potrzeba, aby żywność, którą kupujemy dotarła z miejsca uprawy lub produkcji do naszych sklepów. Transport na tak olbrzymią skalę wymaga znakomitej organizacji i wykorzystania technologii, które gwarantują, że wszystko dzieje się w określonym czasie. Opóźnienia powodują wielomilionowe straty zarówno dla producentów jaki i przewoźników. Dodatkowo transportowana żywność musi być odpowiednio zabezpieczana i konserwowana, by dotarła na miejsce w jak najlepszym stanie. Twórcy dokumentu postanowili przyjrzeć się całemu procesowi i zastanowić się nad jego wpływem na środowisko naturalne. Z kamerą wyruszyli do Ghany na plantację ananasów. Oprócz Ghany widzowie mają szansę zobaczyć, jak wygląda uprawa papryki w Holandii, jak wykorzystuje się ciekły azot do zamrażania ryb w Wielkiej Brytanii, jak wciąż rosnące owoce pakuje się w plastikowe torby, które wypuszczają na zewnątrz dwutlenek węgla, ale nie wpuszczają do środka tlenu. Wszystkie zabiegi i udoskonalenia mają wydłużyć trwałość produktów, pozostaje tylko pytanie, jaki wpływ ma to na nasze zdrowie i kondycję naszej planety.
Czytaj więcej: