Superżywność
zjawiska
Codziennie bombardowani jesteśmy komunikatami namawiającymi nas do prowadzenia zdrowego trybu życia. Mamy dbać o środowisko i zdrowo się odżywiać. Ale co to znaczy zdrowo? Czy chodzi tylko o witaminy i mikroelementy, czy może także o inne składniki, które polepszą stan naszego zdrowia, a nawet zapobiegną śmiertelnym chorobom? W sklepach dostępne są soki bogate w antyoksydanty, jogurty wzmacniające odporność lub żywność zawierająca probiotyki. Na opakowaniach produktów wzbogaconych o „zdrowe substancje” widnieją hasła mówiące o leczniczych właściwościach „zdrowej żywności”. Czy działanie tych suplementów jest udowodnione naukowo, czy to tylko chwyt marketingowy?
W czasach, gdy skażenie środowiska stało się problemem najwyższej wagi, a nowe, zmutowane wirusy poważnie zagrażają ludzkości, znalazło się wielu producentów, którzy na narastającym lęku o kondycję naszych „zatrutych” organizmów próbują zbić złoty interes. Rozwijające się społeczeństwa mają coraz większe potrzeby konsumpcyjne. Firmy farmaceutyczne, kosmetyczne i spożywcze prześcigają się w wymyślaniu coraz to nowszych produktów i składników, mających jakoby zbawienny wpływ na nasze zdrowie i wygląd. W reklamach odwołują się do naszych emocji, leków i sumień. Czy ich zapewnienia o dobroczynnych właściwościach danego produktu poparte są badaniami naukowymi, czy to tylko łatwo trafiające do naszej wyobraźni frazesy? Czy jeszcze kilkanaście lat temu ktoś z nas słyszał o owocu acai lub o jagodzie kolcowoju? Otóż nie - bazowano na sprawdzonych, ogólnodostępnych w danej strefie klimatycznej składnikach. Obecnie naturalne właściwości zdrowotne warzyw i owoców przestały nas satysfakcjonować. Stare, sprawdzone mikstury naszych babć, takie jak napar z kwiatów bzu, syrop z cebuli lub sok z dzikiej róży, powoli odchodzą w zapomnienie. Teraz, aby przykuć uwagę konsumentów i podkreślić walory danego produktu, stosuje się terminologię naukową. Dlatego stale słyszymy o suplementach diety, enzymach, antyoksydantach, polifenolach i probiotykach. Nazwy te mają gwarantować wysoką jakość i skuteczność. Tylko czy na pewno wiemy, co się za nimi kryje? Czy dobroczynne jakoby działanie wzbogaconych o rozmaite substancje produktów poparte jest rzetelnymi badaniami?
Sklepy oferują mnogość produktów zawierających rozmaite, jakoby skuteczne składniki, ważne dla naszego zdrowia. Produkty te wyróżniają się na tle innych chociażby ceną. Wśród nich znajdują się te bogate w antyoksydanty - czyli związki chemiczne, które mają silne właściwości oczyszczające. Antyoksydanty spowalniają procesy starzenia, gdyż hamują powstawanie wolnych rodników. Mają wpływ na zatrzymanie rozwoju komórek nowotworowych. Niemniej jednak w żywności wzbogaconej o ten składnik chemiczny jest go zbyt mało, by mógł on korzystnie wpływać na nasze zdrowie. W wielu przypadkach nawet same owoce i warzywa w czystej postaci, takie jak jagody, jabłka i winogrona, czy też inne produkty pochodzenia roślinnego, jak oleje roślinne, orzechy i ziarna, nie wystarczą, by w znaczącym stopniu wpłynąć na walkę z wolnymi rodnikami. Zależy to od potrzeb organizmu i środowiska, w jakim on przebywa. Natomiast na rynku oferowanych jest wiele produktów, które mimo tego, że ogłoszono je zdrowymi i wspomagającymi walkę z wolnymi rodnikami, nie wnoszą nic poza niepotwierdzonymi hasłami marketingowymi. Tak jest np. z niektórymi sokami warzywnymi czy owocowymi. Sam owoc, z którego robiony jest sok, oczywiście może zawierać potrzebne przeciwutleniacze, ale po przetworzeniu z jego pierwotnych właściwości pozostaje niewiele. Dlatego o wiele bardziej wartościowe są soki świeżo wyciskane z owoców. Udowodniono, że są o wiele bogatsze w witaminę C, pektyny oraz związki polifenolowe - czyli naturalne antyoksydanty. Nie wierzmy też w hasła reklamowe, które mówią, że dany sok czy produkt kompletnie odmieni nasz wygląd czy w stu procentach wzmocni nasze siły witalne. Nic bardziej mylnego.
Podobnie sytuacja przedstawia się w odniesieniu do żywności probiotycznej, czyli zawierającej mikroskopijne organizmy, które pomagają regulować pracę jelit oraz zwiększają odporność. Świat „zalały” jogurty probiotyczne, mające niemal czynić cuda. Badania przeprowadzane przez naukowców z London Imperial College dowodzą, że zawarte w jogurtach bakterie zwiększają w jelitach ilość mikrobów odpowiedzialnych za procesy trawienne. Wykazano jednak, że ma to pozytywny skutek tylko w przypadku zaburzeń takich jak: przewlekła biegunka u dzieci powyżej trzeciego roku życia, u dorosłych z zaburzeniami żołądkowymi lub u osób z osłabioną odpornością po przebytych chorobach. Natomiast u niektórych ludzi probiotyki mogą wejść w niepożądaną reakcję z klostridiami - „złymi” bakteriami beztlenowymi, żyjącymi w jelitach, i spustoszyć florę bakteryjną organizmu. Wynika z tego, że produkt należy dopasowywać indywidualnie, a nie zbiorowo, gdyż w wielu przypadkach zamiast pomóc może zaszkodzić.
Pogoń za zdrowiem, urodą i młodością skłania nas do zakupu artykułów, które obecnie zdominowały rynek tzw. „zdrowej żywności”, czyli produktów typu „Light” bądź „Fit”. Są ich tysiące: napoje, płatki śniadaniowe, pieczywo, odtłuszczone serki, a nawet batoniki. Tylko czy na pewno mają one korzystny wpływ na naszą sylwetkę i zdrowie? Niezaprzeczalnie zbyt tłusta i kaloryczna żywność źle wpływa na nasz organizm: osłabia serce, prowadzi do zmian miażdżycowych czy niewydolności ruchowej. Staramy się ograniczać ilość kalorii i zastępujemy tradycyjne produkty wyżej wspomnianymi, niskokalorycznymi. Kobiety w walce o szczupłą sylwetkę wielokrotnie zastępują pełnowartościową żywność produktami dietetycznymi. Coraz więcej badań dowodzi jednak, że nie mogą być one podstawą zdrowego żywienia. Cukry i tłuszcze w produktach „Light” zastąpiono mniej tuczącymi, sztucznymi substancjami. W świetle ostatnich badań wiele z nich zostało jednak uznanych za szkodliwe. Aspartam, który dodawany jest niemalże do wszystkich słodkich produktów dietetycznych, jest co prawda mniej kaloryczny niż cukier, ale może wywoływać w organizmie szkodliwe reakcje. Wchodzący w skład aspartamu kwas asparaginowy może prowadzić do chorób neurologicznych i zaburzeń emocjonalnych. Słodycze typu "Light" są mniej kaloryczne, ze względu na dosładzanie aspartamem, ale wcale nie mniej tłuste. Tak jest w przypadku dietetycznych czekolad, które mają w swoim składzie tyle samo tłuszczu co „zwykłe” czekolady. Aspartam zastępuje się również syropem kukurydzianym, który mimo tego, że uchodzi za substancję naturalną, jest niczym innym jak tylko zwykłym cukrem. Pozwoliliśmy sobie również wmówić, że tłuszcz z natury rzeczy jest zły, zapominając, że jest on niezbędny do prawidłowej pracy organizmu. Bez niego nie bylibyśmy w stanie przyswajać wartościowych składników znajdujących się w pokarmach. Starajmy się więc dokładnie czytać etykiety produktów „Light” i nie opierajmy naszej codziennej diety tylko na tych produktach. Nie wierzmy bezkrytycznie w ich zbawienne działanie. Często bowiem efekt ich spożywania jest odwrotny do zamierzonego, gdyż samo słowo „lekkie” bądź „dietetyczne” powoduje, że czujemy się bezkarni w konsumowaniu tychże produktów bez umiaru. Nie dość, że nie służy to odchudzaniu, to dodatkowo może prowadzić do wielu chorób.
W nowym programie emitowanym na antenie Kuchni.tv Profesor Regan i tajemnice superproduktów tytułowa profesor Lesley Regan odkrywa przed nami sekrety tzw. "zdrowej żywności". Udowadnia, poprzez przeprowadzane badania, że wiele superproduktów reklamowanych jako zdrowe ze zdrowiem nie ma absolutnie nic wspólnego. Program pokazuje również, że wciąż rozwijający się rynek dietetycznych środków spożywczych i różnego rodzaju suplementów diety pochodzenia roślinnego jest najlepszym dowodem na rosnący popyt na takie właśnie produkty. Ważne jest, by spośród bogatego asortymentu wybrać te, które mają korzystny wpływ na nasze zdrowie, samopoczucie i sylwetkę.
Więcej informacji:
www.sciencedaily.com
www.poradnikzdrowie.pl
www.wprost.pl